Podajemy za "NewsWeek" wyd.
Polskie
Z OSTATNIEJ CHWILI!
Online, opublikowany
11.02.2008
Macierewicz nie może być pozywany za raport WSI
Antoni Macierewicz nie może być, jako osoba
fizyczna, pozwany za raport z weryfikacji Wojskowych
Służb Informacyjnych - uznał sąd, oddalając pozew
przeciw Macierewiczowi. To drugi taki wyrok wobec
Macierewicza, pozwanego przez osobę wymienioną w
raporcie jako agent WSI.
Dziennikarz i były pracownik Kancelarii Senatu
Marcin Krzyszycha, którego nazwisko znalazło się
w raporcie WSI, w procesie cywilnym żądał od
Macierewicza jako osoby prywatnej oraz od MON
przeprosin, a od Macierewicza dodatkowo 10 tys.
zł na cel społeczny.
W lakonicznym uzasadnieniu wyroku Sąd Okręgowy w
Warszawie zaznaczył, że raport z weryfikacji WSI
jest dokumentem urzędowym i został przygotowany
gdy Macierewicz był przewodniczącym komisji
weryfikacyjnej WSI. Sąd podkreślił, że
Macierewicz działał nie jako osoba fizyczna, ale
jako przewodniczący komisji. W pozostałej części
- dotyczącej Skarbu Państwa jako MON - sąd
odroczył sprawę bezterminowo. Wyrok nie jest
prawomocny i Krzyszycha może się odwoływać.
Według raportu, ujawnionego w lutym 2007 r.
przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a
sygnowanego przez Macierewicza - gdy wywiad
wytypował go do współpracy, Krzyszycha pracował
jako dziennikarz w lubelskim dzienniku "Ekspress
Fakty". Wcześniej studiował w Moskiewskim
Instytucie Stosunków Międzynarodowych.
Jak głosi raport, w sierpniu 1993 r. podpisał on
deklarację współpracy z wywiadem WSI jako tajny
współpracownik "Teron". Według WSI, mógł "stanowić
(...) źródło naprowadzeń na interesujące osoby"
i "posiadał możliwości legendowanego wyjazdu za
granice". W 1997 r. Krzyszycha podjął pracę w
Kancelarii Senatu RP i - według raportu - miał
dostarczać wywiadowi informacji o niej. W WSI są
dwa pokwitowania "Terona" na kwotę 650 tys.
starych zł. W 2003 r. WSI zaprzestały współpracy
z nim.
Krzyszycha zeznał w sądzie, że umieszczenie jego
nazwiska w raporcie doprowadziło do odsunięcia
go od części zadań wykonywanych w Kancelarii
Senatu i zmieniło nastawienie osób z otoczenia.
W listopadzie 2007 r. zrezygnował on z pracy w
Kancelarii Senatu.
Przyznał, że w 1993 r. przygotował dla WSI "dwa
albo trzy materiały - tłumaczenia z języka
obcego, dotyczące obronności, sytuacji
społeczno-politycznej w jednym z państw obcych".
Przyznał, że od listopada 1993 r. do kwietnia
1995 r. był pracownikiem WSI (nie sprecyzował
tego, a sąd go nie dopytywał).
Był to kolejny proces wytoczony MON lub
Macierewiczowi przez osoby wymienione w raporcie
jako agenci WSI (część pozwała Macierewicza,
część Skarb Państwa albo MON). Uczynili tak m.in.
właściciel Polsatu Zygmunt Solorz oraz jego
współpracownik Piotr Nurowski, szefowie TVN,
publicyści Jerzy Marek Nowakowski i Jarosław
Szczepański (dziś szef biura prasowego Sejmu).
Część osób wytacza Macierewiczowi prywatne
procesy karne o pomówienie.
W jednym z procesów sąd uznał już, że
Macierewicz nie musi przepraszać Edmunda Ochni,
wymienionego w raporcie jako agenta WSI,
zamieszanego w nielegalny handel bronią. Sąd
uznał, że Ochnio błędnie pozwał Macierewicza
jako osobę prywatną, bo raport był dokumentem
urzędowym, a wtedy pozwać można tylko organ
państwa, a nie osobę fizyczną.
Na podstawie raportu wszczęto kilka śledztwa
wobec domniemanych przestępstw WSI. Od
października 2007 r. Prokuratura Okręgowa w
Warszawie prowadzi zaś z doniesienia osób z
raportu śledztwo w sprawie domniemanego
niedopełnienia obowiązków przy jego tworzeniu -
grozi za to do 3 lat więzienia.