Unia Europejska - przemilczana tradycja i III wojna światowa.
 
Unię Europejską w dzisiejszym wydaniu trzeba analizować w dwóch kontekstach. Pierwszy to zawłaszczenie idei zjednoczonej Europy przez partie lewicowe. Drugie to zawłaszczenie Unii przez największe państwa a zwłaszcza Niemcy.

Mieliśmy niedawno okrągły jubileusz o którym niewiele słychać ani na europejskich salonach ani w europejskich mediach. 25 marca minęło 50 lat od momentu podpisania Traktatów Rzymskich, na podstawie których 1 stycznia 1958 roku powstała Europejska Wspólnota Gospodarcza. Ciekawe, że parlamentarzyści Unii pochylając się nad krwawymi holokaustem polskich homoseksualistów i faszystowskimi rządami PiSu nie zdobyli się na refleksję czym w intencji pomysłodawców miała być zawiązywana wtedy wspólnota europejska.

Prawda o korzeniach Unii Europejskiej jest banalnie wręcz niebezpiecznie prosta. Szlachetna idea gospodarczej wspólnoty państw europejskich opartych na wspólnych wartościach to pomysł prawicowych partii. To z inspiracji konserwatywnych elit Niemiec, Francji, Włoch,Luksemburga, Holandii i Belgii powstała Europejska Wspólnota Gospodarcza. Obecnie jakoś zupełnie pomija się te fakty. Ciekawe , że wszędzie w historii państw, firm, instytucji, uniwersytetów przywołuje się tradycję, powołuje się na Ojców Założycieli. Wszędzie, ale nie w Unii Europejskiej.

W momencie gdy dorosło pokolenie 68 roku, gdy opanowali europejskie media, gdy zaczęli robić kariery w lewackich, gejowskich, ekologicznych i socjaldemokratycznych partiach przeszłość uległa zamazaniu. Nie było niczyim interesem aby w dobie odwracania się od wartości konserwatywnych, promować coś co miało naturalną koleją rzeczy trafić do lamusa. W efekcie mamy do czynienia z krzykliwym zawłaszczeniem Unii Europejskiej. Lewicowość struktur UE widać na każdym kroku. Pomijam już budzące powszechną wesołość próby brukselskich technokratów znormalizowania i opisania dyrektywami wszystkich przejawów ludzkiej aktywności. (patrz dyrektywa o właściwej krzywiźnie importowanych bananów). Z litości pomijam też całą kwestię polityki rolnej Unii. Płacenie jednym rolnikom w jednych państwach miliardy euro za to żeby nic nie robili, ustalanie kretyńskich parytetów musi skończyć się ogólnoeuropejską katastrofą.

Drugim niezauważanym trendem jest rosnące znaczenie największych państw europejskich. Dzisiejszy spór o system liczenia głosów to chwila kiedy interesy poszczególnych państw są widoczne jak na dłoni. Warto zauważyć, że największy opór, wręcz histeryczne reakcje na propozycje polskiego rządu dochodzą z Niemiec. Ciekawe dlaczego ponoć nieistotna różnica w ważeniu siły głosów wywołuje takie emocje, wręcz agresję? Tym bardziej, że strona polska nie domaga sie pierwiastkowego liczenia głosów ale jedynie podjęcia dyskusji na ten temat. Emocje niemieckich przyjaciół wydają się bardziej zrozumiałe jeżeli weźmie się pod uwagę dalekosiężny, strategiczny cel, który zdaje się przyświecać Niemcom. Otóż celem Niemców jest polityczne i gospodarcze przywództwo nad zjednoczoną Europą. To czego nie udało się dokonać Cesarzowi Wilhelmowi II i Adolfowi Hitlerowi ma się udać nowożytnym przywódcom Niemiec. Gorzki dowcip sprzed lat, że w trzeciej wojnie światowej nie zwyciężą armaty lecz marki niemieckie, modyfikuje się w nowej rzeczywistości o tyle że Niemcy tę wojnę wygrają nie dzięki swemu potencjałowi ale dzięki sile całej „zjednoczonej" Europy której potencjał będą wykorzystywali i reprezentowali.

Cóż się więc dziwić niemieckiej agresji gdy tak genialnym i dalekosiężnym planom przeciwstawia się nieoczekiwanie Polska. Polska , która od dwóch dziesięcioleci ustami i rękami swoich przywódców szła karnie w szeregu państw „wykorzystujących swoją szansę aby siedzieć cicho".

Postawa Polski powoduje wściekłość niemieckich elit z jeszcze jednego powodu. Polska jako jedyny kraj ma odwagę mówić o swoim interesie i wiązać go z interesem małych i średnich państw europejskich. Taka postawa to novum w polityce wewnątrz unijnej. Do tej pory zasadą była polityka zdrad zwana obłudnie polityką ucierania kompromisu. Przykładów jest tu wiele. Najczęściej działo się tak, że np. Hiszpania lub Grecja wetowała prawo unijne, szukała zwolenników po czym dogadując się z centralą zostawiała słabszych partnerów na lodzie.

Taka polityka , wbrew pozorów cieszyła się poparciem władz Unii ponieważ pozwalała skutecznie likwidować groźbę budowy frontu współpracy małych i średnich państw Unii Europejskiej. Nie może dziwić, że po kilkunastu ( wręcz kilkudziesięcu) latach uprawiania takiej polityki nikt do nikogo nie ma zaufania. Mniejsze państwa nie wierzą, że Polska załatwiając swój interes nie zdradzi ich tak jak to wielokrotnie czyniły inne państwa. Świeżość Polskiej polityki zagranicznej polega na tym, że Polacy kierują do większości krajów Unii czytelną propozycję budowy alternatywy dla rządzącej w Unii dyrektywy dyrektyw: „Dziel i Rządź". Ten plan to w największym skrócie stworzenie układu dwubiegunowego z uznaniem, że państwa wielkie i małe mają swoje odrębne interesy. I tu pojawia się problem.

Jeżeli jest tak, że Niemcy kierują sie wyłącznie interesem wspólnoty europejskiej to uprzedmiotowienie małych członków Unii powinno ich tylko cieszyć. Ponieważ jednak polityka polska spotyka się z tak zajadłym sprzeciwem niemieckich elit i mediów to można dojść do wniosku, że Niemcy doskonale zdają sobie sprawę ze skali zagrożenia. To zagrożenie to pojawienie się na arenie wewnątrz unijnej Polski jako tego podmiotu, który odważy się budować porozumienie małych i średnich państw wspólnoty. Zrealizowanie takiego scenariusza to koniec marzeń o dominacji Niemców w Europie. Ten scenariusz powoduje, że będący w ostatniej fazie realizacji, genialny, konsekwentnie realizowany od kilku dziesięcioleci plan wygrania III wojny światowej po prostu może się nie udać.

I na koniec. Jak zakwalifikować postawy Gieremków , Mazowieckich, Kwaśniewskich, którzy w tym cywilizacyjnym i zupełnie podstawowym sporze opowiedzieli się po stronie Niemiec?


17:53, adax4

Powyższy artykuł jest wyborem dokonanym przez
Webmastera PACNJ, z blogu: http://gdanszczanin.blox.pl/html

RETURN - POWRÓT